Podczas minionego weekendu futbol nas nie zawiódł. W trakcie tego wolnego czasu nie obyło się bez emocji, jak w starciu Atletico z Valencią i dużych zaskoczeń, jak przy okazji meczu Southampton Jana Bednarka z Manchesterem City. Zapraszam do podsumowania tych i kilku innych spotkań, jakie dane nam było oglądać w ostatnim czasie.
Manchester United – West Ham (1:0)
Czerwone diabły w sobotnie popołudnie pokonali młoty i tym samym kontynuują serię trzech ligowych gier bez porażki. Spotkanie to wydawało się być pod kontrolą gospodarzy, którzy tworzyli sobie zdecydowanie lepsze okazje, niż drużyna Davida Moyesa. Wiele roboty miał tego dnia Alphonso Areola, który zastępował w tym starciu Łukasza Fabiańskiego. Francuz wielokrotnie ratował swoją drużynę, na przykład przy uderzeniu Freda z drugiej połowy spotkania. W samej końcówce tego meczu szansę na czyste konto tego bramkarza zniweczył Marcus Rashford, który zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Mimo, że 24-latek tak naprawdę tylko dołożył nogę do podania Edisona Cavaniego, to warto pochwalić go za to, że znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasue. Czerwone diabły dzięki wygranej nad młotami wskoczyły na czwartą pozycję w lidze, co wydawało się niemożliwe przed rozegraniem tego spotkania. Do takiej sytuacji doszło, ponieważ Arsenal i Tottenham zgubiły punkty w swoich meczach. Pamiętajmy jednak, że zespół Antonio Conte wciąż ma do rozegrania 3 zaległe mecze, co najpewniej zmieni sytuację w tabeli Manchesteru United. Drużyna Łukasza Fabiańskiego notuje drugą porażkę z rzędu i wydaje się, że spektakularna seria tej ekipy ma się ku końcowi.
Southampton – Manchester City (1:1)
Druga drużyna z Manchesteru prawie trzy godziny później, niż ich odwieczni rywale z czerwonej części tego miasta rozpoczęła swoje wyjazdowe zmagania ze świętymi. Piłkarze Ralpha Hasenhuttla świetnie weszli w ten mecz, bo już w siódmej jego minucie zdobyli pierwszą bramkę. Kyle Walkers-Peters silnym strzałem pokonał najszczelniejszą defensywe ligi notując tym samym debiutanckiego gola w tym sezonie Premier League. Kilkanaście minut później kolejnego gola dla gospodarzy zdobył Arnando Broja, lecz ten Albański napastnik znalazł się na pozycji spalonej, co nie umknęło uwadze arbitra tego spotkania. W późniejszym czasie obywatele przejęli inicjatywę i gdyby nie jego zła dyspozycja strzelecka, to Raheem Sterling mógłby mieć hat tricka. Przez swoją nieskuteczność w okolicach 60 minuty został zmieniony, a w jego miejsce wszedł Gabriel Jesus. Pięć minut później bramkę wyrównującą zdobył z główki Aymeric Laporte. Hiszpan wykorzystał wrzutkę z rzutu wolnego wykonywanego przez Kevina De Bruyne. Rywalizacja ta zakończyła się remisem 1:1, który bardzo satysfakcjonuje świętych i niezadowala the citizens. Jan Bednarek choć nie był kluczową postacią tego meczu, to może być z siebie dumny, że razem ze swoimi kolegami z drużyny zdołał zatrzymać machinę Guardioli, która kroczy po drugie z rzędu mistrzostwo kraju.
Atletico Madryt – Valencia (3:2)
Na Wanda Metropolitano nie brakowało emocji. Los Colchoneros mimo, że w przerwie między połowami schodzili do szatni przy wyniku 0:2, to zdołali wygrać to spotkanie w niesamowicie emocjonujących okolicznościach. W pierwszej odsłonie gry podopieczni Jose Bordalasa narzucali zasady gry i bez większych problemów tworzyli kolejne sytuacje bramkowe. Defensywa Atletico nie dawała sobie rady z kolejnymi ofensywnymi zapędami rywali. Kiedy piłkarze obu zespołów wrócili po przerwie na murawę, to rolę się tego starcia się odwróciły. Valencia była zmuszona się bronić i pozwoliła na oddanie aż pięciu celnych strzałów na bramkę strzeżoną przez Jaume Domenecha. Bramki dające tlen zespołowi SImeone zdobyli Matheus Cunha i Angel Correa. Pierwszy z nich miał również duży udział przy ostatniej w tym meczu bramce strzelonej przez Mario Hermoso. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii pokazali słynne „cojones” i nie poddali się mimo trudnej sytuacji. Zobaczymy, czy Atletico zbudowane tą remontadą rozpocznie dłuższą serię dobrych wyników, która bez wątpienia przyda się temu zespołowi zważając na jego sytuacje w ligowej tabeli.
Real Madryt – Elche (2:2)
W drugiej części Madrytu również dokonano comebacku, lecz nie był on tak spektakularny i udany jak ten, do którego doszło na Wanda Metropolitano. Aż do 82 minuty królewscy przegrywali u siebie wynikiem 0:2 z 15. w tabeli Elche. Taki stan rzeczy był spowodowany zarówno nietrafionym karnym przez Karima Benzemę, jak i słabą grą defensorów los blancos (zarówno Alaba jak i Militao otrzymali w tym meczu żółte kartki). We wcześniej wspomnianej 82 minucie bramkę dającą nadzieję bramkę zdobył wychwalany w ostatnim czasie Luka Modrić. Trzy minuty przed zakończeniem spotkania ostatnie trafienie zaliczył Eder Militao, który podobnie do Aymerica Laporte w meczu z Southampton świetnie główkował. Brazylijczyk wykorzystał tym samym podanie Viniciusa Juniora, mającego już na koncie 8 asyst we wszystkich rozgrywkach tego sezonu. Real nie odczuje zbyt mocno tej wpadki, ponieważ w tej samej, 22 kolejce gier Sevilla również zgubiła punkty, co oznacza, że Madrytczycy wciąż mają cztery punkty przewagi nad drużyną Lopeteguiego. Na koniec opisu tego meczu warto pochwalić Elche, które potrafiło zrewanżować się zespołowi Carlo Ancellottiego za ostatnie starcie tych zespołów mające miejsce w poprzedni czwartek.
Chelsea – Tottenham (2:0)
W teoretycznie najciekawszym spotkaniu tego weekendu Chelsea kolejny raz wygrała derby Londynu. Thomas Tuchel i jego podopieczni mierzyli się wczoraj po raz trzeci przeciwko Tottenhamowi i kolejny raz Niemiecki szkoleniowiec zdołał pokonać ten zespół. W tej rywalizacji zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy raz po raz tworzyli kolejne akcje bramkowe. Około 40 minuty pierwszą bramkę tego meczu zdobył Harry Kane, jednak kapitan reprezentacji Anglii tak samo, jak w ostatnim meczu przeciwko Chelsea był na pozycji spalonej i jego gol nie został uznany. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy Hakim Zyiech zdobył przepiękną bramkę, którą możecie obejrzeć w poniższym filmiku. Po kwadransie na tablicy wyników mogliśmy ujrzeć rezultat 2:0 dla gospodarzy za sprawą trafienia Thiago Silvy. Wynik ten utrzymał się już do ostatnich minut tej rywalizacji. Spotkanie to pokazało mi, że nie powinienem przekreślać jeszcze Chelsea. Choć the blues nie mają już szans w walce o Premier League, tak są wciąż świetną drużyną, która może osiągnąć dobry wynik w tym sezonie Ligi Mistrzów. Koguty natomiast utraciły szansę na wskoczenie na czwartą pozycję w lidze okupowaną aktualnie przez czerwonych diabłów.
Poniżej zamieszczam wyniki innych spotkań rozegranych podczas minionego weekendu:
-Piątkowych: Espanyol – Real Betis (1:4)
-Sobotnich: Everton – Aston Villa (0:1), Hoffenheim – BVB (2:3), Inter – Venezia (2:1), Lazio – Atalanta (0:0)
-Niedzielnych: Arsenal – Burnley (0:0), Crystal Palace – Liverpool (1:3), Leicester – Brighton (1:1), Napoli – Salernitana (4:1), Hertha Berlin – Bayern Monachium (1:4), Milan – Juventus (0:0), Deportivo Alaves – Barcelona (0:1)