Miniony weekend musi stać pod znakiem znakomitego el clasico, lecz w jego trakcie doszło również do kilku innych niespodzianek. Inter, czyli aktualny mistrz Włoch się potknął, PSG przegrało kolejny mecz, a Tottenham wygrał derby Londynu.
Inter – Fiorentina (1:1)
Aktualny mistrz Włoch znów traci punkty i tym samym oddala się od drugiego scudetto z rzędu. Tak samo jak w ostatnim meczu drużyny Simeone Inzaghiego przeciwko Torino, Inter remisuje 1:1. Gospodarzom znów zabrakło skuteczności – Alexis Sanchez i Nicolo Barella nie wykorzystali stuprocentowych okazji, a trafienie Lautaro Martineza nie zostało uznane z powodu pozycji spalonej argentyńskiego napastnika. Jak dobrze wiemy w drużynie przeciwnej zagrał Krzysztof Piątek, lecz reprezentant Polski nie wpisał się na listę strzelców i wyglądał przeciętnie. Wpisali się na nią za to Denzel Dumfries i Lucas Toreira, czyli boczny obrońca Interu i środkowy pomocnik Fiorentiny.
Nerreazurri remisując to stosunkowo proste do wygrania spotkanie znacznie utrudniają sobie walkę o tegoroczne mistrzostwo Serie A. Bliżej tego osiągnięcia wydają się dziś być zawodnicy Milanu (66 pkt) i Napoli (63 pkt). Choć Inter do drugiej drużyny z Mediolanu traci aż sześć oczek, to zawodnicy Inzaghiego wciąż nie rozegrali jednego zaległego meczu przeciwko Bolognii.
AS Monaco – PSG (3:0)
Były zespół Kamila Glika dokonał sensacji pokonując Paryżan. Drużyna ze stolicy Francji wczorajszego przedpołudnia przegrała piąty wyjazdowy mecz z rzędu (!) mimo mierzenia się głównie z rywalami z krajowego, dość niewymagającego podwórka. PSG podobnie jak w meczu z Realem doznało klęski z powodu swoich katastrofalnych błędów obronnych. Bardzo dobrze wykorzystali je gospodarze za sprawą dwóch trafień Wissama Ben Yeddera (byłego gracza m.in. Sevilli) i gola Kevina Vollanda. Choć piłkarze gości mieli kilka dogodnych sytuacji, to chyba żadnej z nich nie nazwałbym stuprocentową. Jedynym graczem, który zaprezentował się w dość pozytywny sposób był widoczny na poniższym zdjęciu Marco Veratti.
Warto podkreślić, że kolejna wpadka mistrzów Francji pogłębia negatywną atmosferę wokół tego zespołu. Mimo tego wstydliwego występu PSG nie musi się obawiać utraty pierwszego miejsca w tabeli Ligue 1, bo druga Marsylia traci do nich aż 12 punktów.
Tottenham – West Ham (3:1)
Z derbów Londynu zwycięsko wyszli gospodarze. Spurs zgarnęli trzy punkty głównie dzięki fantastycznemu występowi Heung Min Sonowi – Koreańczyk zdobył dwie bramki i miał duży udział przy samobójczym trafieniu Kourta Zoumy. Poniżej zamieszczam drugie trafienie napastnika Tottenhamu, które szczególnie mi się spodobało.
Co ciekawe mimo tego, że koguty znajdują się dziś na piątym miejscu w tabeli Premier League, to wczoraj po raz pierwszy w nowym roku wygrali oni drugi mecz z rzędu. Na podstawie tej statystyki widzimy, że zespół Antonio Conte jest chwiejny.
Podobnych słów możemy użyć o drugiej drużynie, bo młoty w trzech ostatnich ligowych meczach nie zdołały zaliczyć czystego konta. Mimo fantastycznego początku sezonu jesteśmy najprawdopodobniej świadkami spadku formy zespołu Łukasza Fabiańskiego.
Real Madryt – Barcelona (0:4)
Nastała pora na najważniejszy mecz minionego weekendu. W nim doszło do wielkiej niespodzianki, bo duma Katalonii pierwszy raz od trzech lat pokonała królewskich.
Na początku tego spotkania oba zespoły prezentowały się dobrze, lecz od mniej więcej 20 minuty inicjatywę zupełnie przejęli goście. Przed rozpoczęciem tego meczu nie spodziewałbym się, że Barcelona zdoła zupełnie zmiażdżyć Real Madryt w środku pola, bo to o Madrytczykach mówi się, że mają najlepszych pomocników świata.
Katastrofalny mecz zagrała cała obrona gospodarzy. Przybysze z Katalonii czterokrotnie wykorzystali błędy swoich rywali za sprawą dwóch trafień Aubameyanga, jednego Ferrana Torresa i główki Ronalda Araujo. Muszę zaznaczyć, że wynik dobrze odzwierciedla wczorajszy mecz – zespół Xaviego mógł spokojnie wygrać wynikiem pięć, lub może sześć do zera.
Za wczorajszy występ szczególnie wyróżniłbym tercet ofensywny Barcelony (Dembele-Aubameyang-Torres), który zaskoczył swoją dynamiką.
Niezwykle ciekawy jest przypadek pierwszego z wymienianych piłkarzy, ponieważ zimą był on wypychany z klubu, a dziś jest jednym z najważniejszych punktów tej ekipy.
Najbardziej pochwaliłbym jednak Aubameyanga, bo Gabończyk (który był niechciany w Arsenalu z powodu konfliktu z menedżerem kanonierów) w ośmiu ostatnich meczach zdobył aż jedenaście bramek.
Z piłkarzy Realu najlepiej zaprezentował się Thibaut Courtois (bramkarz gospodarzy), co świetnie pokazuje poziom gry królewskich we wczorajszym klasyku. Myślę, że czuć było brak Karima Benzemy, który jest kapitanem i najlepszym zawodnikiem los blancos.
Choć jestem zachwycony tym w jaki sposób Xavi odmienił blaugranę, to nie jestem tak wielkim optymistą jak niektórzy dziennikarze. Dla przykładu Wojciech Kowalczyk we wczorajszym programie Kanału Sportowego powiedział, że jego zdaniem Barcelona w przyszłym sezonie na pewno zagra w półfinale Ligi Mistrzów.
Nie sądzę, aby duma Katalonii była w stanie tak szybko przeskoczyć pewien poziom, lecz mimo tego powtórzę, że Xaviemu należy się ogromny szacunek za tak dobrą pracę na Camp Nou.
To dość niezwykłe, że drużyna, która jeszcze pół roku temu przegrała u siebie z Bayernem (0:3) i nie potrafiła oddać w tym starciu ani jednego celnego strzału, wczoraj potrafiła bez większego trudu rozgromić Real Madryt wynikiem 4:0.
W sobotę Bayern Monachium podejmował u siebie Union Berlin. Przybysze ze stolicy Niemiec przegrali ten pojedynek wynikiem 0:4. Dwie bramki dla Bawarczyków zdobył Robert Lewandowski, który tym samym wyrównał kolejny rekord Gerda Mullera.
Wyniki innych meczów tego weekendu:
- Piątkowych: –
- Sobotnich: Aston Villa – Arsenal (0:1), Napoli – Udinese (2:1), Bayern – U. Berlin (4:0), Cagliari – Milan (0:1), Rayo Vallecano – Atletico (0:1)
- Niedzielnych: Juventus – Salernitana (2:0), Southampton – Manchester City (1:4), Roma – Lazio (3:0), Sevilla – Real Sociedad (0:0), FC Koln – BVB (1:1)