13-krotny mistrz Anglii i trzeci najbardziej utytułowany klub na wyspach to ekipa, w której dzieje się wiele. Po świetnym minionym sezonie do The Gunners dołączyła czwórka zawodników i tylu samo z niej odeszło. Jak te roszady wpłyną na zespół i gdzie jest jego sufit?
Nowy kapitan
Kluczową postacią każdej drużyny jest zawsze piłkarz, który nosi opaskę kapitańską. Z racji odejścia Alexandera Laccazette’a do Lyonu Arsenal potrzebował znaleźć nowego lidera drużyny, którym finalnie okazał się 23-letni Martin Odegaard. Wprawdzie w poprzednim sezonie było widać, że Norweg świetnie odnajduje się w ekipie Kanonierów (rozegrał ponad 3.000 minut, w tym czasie zdobył 7 bramek i zanotował 5 asyst), niemniej jest to dość zaskakująca decyzja zważając na młody wiek tego ofensywnego pomocnika.
Choć w Premier League jest dwóch innych kapitanów, którzy mają 23 lata na karku (mowa o L. Kellym z Bournemouth i Declanie Ricie z West Hamu), to w Serie a, Bundeslidze, La Lidze czy Ligue 1. nie znajdziemy żadnego tak młodego szefa zespołu.
Odegaard jako nowy formalny lider Arsenalu wyróżnia się również stosunkowo krótkim stażem w tej ekipie – ledwie 18 miesięcy temu dołączył do niej z Realu Madryt za 35 mln euro. Żaden inny kapitan w angielskiej lidze nie występuje w swojej drużynie tak krótko jak Norweg, a w Premier League nie brakuje przykładów gdy zawodnicy są związani ze swoją ekipą przez ponad dekadę (np. Coleman z Evertonu czy Henderson z Liverpoolu).
Choć fakty te nie działają na korzyść Martina Odegaarda, to pamiętajmy, że najważniejszym będzie jak z nową rolą poradzi on sobie na boisku, a nie w statystykach.
(nie tylko) Wielomilionowe wzmocnienia
Wprawdzie Arsenal nie próżnuje na rynku transferowy, tylko poświęca ogromne fundusze na wzmacnianie zespołu (aktualnie plasują się na 4. pozycji w kwestii wydatków), to zacząłbym od piłkarzy wracających z wypożyczeń, bo będą oni odgrywali pierwszoplanowe role w tym sezonie Kanonierów.
Mam na myśli takich graczy jak:
- Reissa Nelsona – 22-letniego prawoskrzydłowego z Anglii, w poprzednim sezonie grał dla Feyenordu, w barwach tej ekipy rozegrał 1.500 min, w tym czasie zdobył 4 gole i zanotował 7 asyst
- Ainsleya Maitlanda-Nilesa – 24-letniego pomocnika z Anglii, w poprzednim sezonie grał dla Romy, w barwach tej ekipy rozegrał 1.100 min, w tym czasie zanotował jedną asystę
- Lucasa Torreirę – 26-letniego pomocnika z Urugwaju, w poprzednim sezonie grał dla Fiorentiny, w barwach tej ekipy rozegrał 2.500 min, w tym czasie zdobył 5 goli i zanotował 2 asysty
- Pablo Maríego – 28-letniego stopera z Hiszpanii, w poprzednim sezonie grał dla Udinese, w barwach tej ekipy rozegrał 1300 min, w tym czasie zdobył 2 bramki
- Williama Salibę – 21-letniego stopera z Francji, w poprzednim sezonie grał dla Marseille’i, w barwach tej ekipy rozegrał aż 4.600 min (!)
- Héctora Bellerína – 27-letniego prawego obrońcę z Hiszpanii, w poprzednim sezonie grał dla Realu Betis, w barwach tej ekipy rozegrał 2.500 min, w tym czasie zanotował 5 asyst
Bez żadnych wątpliwości możemy stwierdzić, że powrót Toreiry czy Bellerina rozszerzy wachlarz wyboru składu Mikela Artety i hiszpański szkoleniowiec będzie miał do dyspozycji kilku dodatkowych graczy – zarówno tych wymienionych doświadczonych, jak i młodszych zawodników jak Saliba, Nelson czy Maitland-Niles. Zdecydowanie najmniej ciekawy wydaje się wracający Pablo Mari, lecz w razie kontuzji stoperów może się sprawdzić na środku obrony.
Jak już wspomniałem, Arsenal nie oszczędza na rynku transferowym, bo dotychczas wydał 132 mln euro, co jest drugim najwyższym wynikiem w lidze (pierwsza jest Chelsea). Wśród nowych nabytków The Gunners wyróżnia się duet 25-latków grających do niedawna w Manchesterze CIty, to znaczy Gabriel Jesus i Oleksander Zinchenko. Pierwszy z nich będzie poza Odegaardem jednym z liderów na i poza boiskiem oraz oczywiście podstawowym napastnikiem tej ekipy, natomiast Ukrainiec przychodzi aby solidnie wzmocnić lewą obronę oraz jako alternatywa do gry jako pomocnik. Kluczowa w pozyskaniu tej dwójki jest ich mentalność, która jest związana z grą dla City i nieustannym zdobywaniem trofeów – obaj sięgnęli po 11 pucharów z The Citizens, co jest spektakularnym wynikiem.
Do klubu z siedzibą na The Emirates z łatką wielkich talentów, a nie za spektakularne wyniki przenieśli się Fabio Vieira oraz Marquinhos. Pierwszy z wymienonych jest 22-letnim Portugalczykiem do niedawna grającym dla FC Porto na pozycji ofensywnego pomocnika. Mimo młodego wieku w poprzednim sezonie zdobył on 7 bramek i 16 asyst, co jak na jego pozycje było fantastycznym wynikiem. Marquinhos jest natomiast trzy lata młodszym Brazylijczykiem, który był zawodnikiem Sao Paolo. Jego młody wiek jest połączony z wielkim talentem i dużymi umiejętnościami, szczególnie objawiającymi się w dryblingu i strzałach.
Najmłodsi
Oczywiście Arsenal ma również swoje kłopoty, które wiążą się z młodym wiekiem jego piłkarzy. Po odejściu Alexander Lacazette’a do Lyonu i Bernda Leno za 3,6 mln do Fulham średnia wieku kadry Kanonierów wynosi 24,7 i jest najniższa w lidze. Podobnie było w poprzednim sezonie, co widzimy na przykład w najmłodszych podstawowych składach z tego okresu, gdzie pierwsze 20 miejsc zajmują tylko The Gnners. Obecnie najstarszymi podopiecznymi Mikela Artety są 30-letni Cedric Soares i Mohamed Elneny, którzy najpewniej swoim doświadczeniem nie będą wzorami i liderami dla tej grupy młodzików.
Oczywiście młody wiek zawodników Arsenalu ma takie zalety jak waleczność, nienasycenie i chęć udoskonalania się, niemniej może on zawieść przy jakimś kryzysie. Piłkarzom, którzy nie przeżyli dotychczas trudniejszych chwil zdecydowanie będzie zachować zimną głowę w momencie, gdy wyniki będą dalekie od idealnych. Z tego powodu ważną rolę będą odgrywali tacy piłkarze jak Gabriel Jesus czy Hector Bellerin, którzy swoim doświadczeniem mogą bardzo pozytywnie wpływać na kolegów z drużyny.
Cel na ten sezon jest tylko jeden
Mowa oczywiście o powrocie do Ligi Mistrzów, który był już bliski w poprzednim sezonie. Warto przypomnieć, że Arsenal ostatni raz grał w Champions League sześć lat temu, czyli gdy klubem zarządzał jeszcze Arsene Wenger.
Aby wrócić do najbardziej prestiżowego klubowego turnieju świata ekipa Mikela Artety będzie musiała zająć trzecią lub czwartą pozycję w lidze (nie wspominam o dwóch pierwszych, bo to niemożliwe przy Man City i Liverpoolu) lub wygrać Ligę Europy.
Z powodu znakomitych wzmocnień rywali z Londynu, czyli Tottenhamu i Chelsea wydaje się, że prostszym rozwiązaniem wydaje się to drugie. Oczywiście nie będzie to bułka z masłem, jednak jeśli The Gunners skoncentrują się na tym turnieju, to będą mieli spore szanse na jego wygranie.
Na dokładniejsze oceny szans Arsenalu na powrót do Champions League należy jeszcze zaczekać, bo wiele w tej kwestii powie nam ich forma w Premier League oraz dyspozycja w fazie grupowej Ligi Europy.