Polscy kibice mogą być zadowoleni, bo dwa najsilniejsze rodzime kluby są już bardzo blisko zakwalifikowania się do Ligi Konferencji. Jak Lech i Raków zagrały w trzeciej rundzie, w jakiej formie są te ekipy oraz z kim zmierzą się w ostatniej rundzie eliminacji?
Lech Poznań
Wynik w pierwszej rundzie (el. LM): Przegrana 2:5 z Karabachem (Azerbejdżan)
Wynik w drugiej rundzie: Wygrana 6:1 z Dinamo Batumi (Słowacja)
Wynik w trzeciej (poprzedniej) rundzie: Wygrana 4:2 z Vikingurem Reykjavikiem (Islandia)
Wczoraj wieczorem Lech grał u siebie bardzo ważny, rewanżowy mecz z mistrzem Islandii. Wprawdzie nie powinno to być szczególnie trudne wyzwanie dla Kolejorza, jednak porażka 0:1 w pierwszym meczu oraz seria słabych występów sprawiły, że kibice mistrzów Polski nie mogli być spokojni przed rozpoczęciem rewanżu.
Poznaniacy grający na swoim, widocznym na powyższym zdjęciu stadionie z początku mieli problemy z przyjezdnymi. Islandczycy w pierwszym kwadransie wyprowadzili dwa szybkie i groźne ataki, które były bliskie zakończenia golem. Najgroźniejsza była sytuacja z 12 minuty, kiedy Joel Pereira przypadkowo nieudanym wślizgiem wystawił rywalowi piłkę do strzału.
Na całe szczęście później gospodarze zaczęli dyktować warunki. W całym meczu piłkarze Lecha często zagrywali długie podania do skrzydłowych, bo ci z łatwością wyprzedzali bocznych obrońców rywala. Tak właśnie było w 32 minucie kiedy Kristofer Velde znaleziony przez Joela Pereirę wrzucił piłkę Mikaelowi Ishakowi, a kapitan Poznaniaków półwolejem zdobył gola na 1:0, dającego remis 1:1 w dwumeczu.
Rozpędzeni mistrzowie Polski kontynuowali groźne dośrodkowania i już minutę od strzelenia pierwszej bramki byli blisko kolejnego gola. Podopieczni Johna van der Broma objęli prowadzenie 12 minut później gdy Pereira znakomitym dośrodkowaniem znalazł niepilnowanego Kristofera Velde, a skrzydłowy wpakował piłkę do siatki na 2:0.
Drugą połowę w wykonaniu mistrza Polski określiłbym koncertem zmarnowanych okazji. Zdecydowanie najwięcej niewykorzystanych sytuacji piłkarze z Poznania mieli w końcówce meczu, to i w 55 minucie Ishak powinien zdobyć gola na 3:0.
Vikingur Reykjavik choć nie miał stuprocentowych okazji, to w końcówce zdołał wyprowadzić doskonałą akcję zakończoną golem na 1:2. Dawała ona Islandczykom dogrywkę, bo w dwumeczu wynik wynosił wówczas 2:2.
Utracenie prowadzenia w samej końcówce meczu sprawiło, że zarówno na trybunach jak i w mediach społecznościowych kibice negatywnie wyrażali się w kontekście Lecha. Całe szczęście, że dogrywka już w pełni należała do gospodarzy. Gola na 3:1 zdobył Filip Marchwiński, a na 4:1 podwyższył Alfonso Sousa. Obaj ci piłkarze zostali wprowadzeni z ławki rezerwowych i przyczynili się do awansu Kolejorza. Co prawda Sousa katastrofalnie zmarnował rzut karny ze 118 min, to na szczęście Portugalczykowi udało się zrehabilitować.
Opisywana powyżej wygrana Lecha z mistrzem Islandii nie sprawia jednak, że w Poznaniu dzieje się dobrze. W dziewięciu ostatnich meczach Kolejorz wygrał dwa razy, a w tabeli Ekstraklasy zajmuje przedostatnie miejsce. Oczywiście musimy brać pod uwagę, że Lech z powodu przełożenia meczu rozegrał w lidze jedno spotkanie mniej, jednak porażki ze Stalą Mielec (0:2) czy Wisłą Płock (1:3) nie powinny zdarzać się mistrzom Polski w tak krótkim odstępie czasu. Pozostaje tylko nadzieja, że Poznaniacy wygrają dwa najbliższe mecze, które będą grali u siebie i w ten sposób nabiorą wiatru w żagle. Ich rywalami będą Śląsk Wrocław i Dudelange.
Rywal w 4. rundzie: Dudelange (Luksemburg)
Kolejność meczów: pierwszy mecz u siebie, rewanż na wyjeździe
Drużyna ta jest aktualnym mistrzem Luksemburga, czyli państwa o ludności wynoszącej 632 tyś. ludzi (dla porównania Łódź ma prawie 700 tyś. mieszkańców). Co dość ważne nie dominują oni całkowicie swojego krajowego podwórka (w trzech ostatnich sezonach zdobyli poza mistrzostwem jeden puchar), ale są zdecydowanie jedną z największych sił tamtejszej ligi. Czy Lech powinien się bać Dudelange? Raczej nie, bo to zespół o łącznej wartości 2 mln euro, czyli tyle ile wart jest Joel Pereira, to znaczy prawy defensor Kolejorza. Nienajlepszym pomysłem jest jednak całkowite lekceważenie tego zespołu, bo mistrzowie Luksemburga cztery lata temu kosztem Legii Warszawa zagrali w Lidze Europy (18/19), co udało im się również w następnym sezonie (19/20).
W ostatnich latach Dudelange znacznie obniżyło loty na europejskim podwórku, dlatego to Lech będzie faworytem.
Raków Częstochowa
Wynik w pierwszej rundzie: –
Wynik w drugiej rundzie: Wygrana 6:0 z Astaną (Kazachstan)
Wynik w trzeciej (poprzedniej) rundzie: Wygrana 3:0 ze Spartakiem Trnava (Słowacja)
We wczorajszym meczu Rakowa ze Spartakiem Trnava rozgrywanym na małym, bo mieszczącym ledwie 5.500 widzów obiekcie w Częstochowie nie było tak wiele emocji jak w starciu Lecha Poznań. Było tak z tego powodu, że podopieczni Marka Papszuna przez większą część meczu mieli kontrolę nad rywalem, a goście jedyne dogodne okazje mieli w 30 i 54 minucie jednak oddali bardzo słabe strzały. Po stronie gospodarzy blisko gola był na początku i w końcówce Fran Tudor oraz Gvillia, który kilka minut przed zakończeniem pierwszej połowy źle uderzył z woleja. Jedynego gola tego wieczoru zdobył Vladyslaw Kochergin, który w 68. minucie sfinalizował szybką akcję Rakowa.
Niestety z powodu urazu nie wystąpił w tym spotkaniu Ben Lederman, a zastąpił go Valeriane Gvillia. To spore osłabienie wicemistrza Polski, bo Polak jest ważnym punktem układanki Marka Papszuna.
Raków różni się od Lecha nie tylko tym, że wczoraj z dużym spokojem awansował, ale również swoją dyspozycją. Otóż Czerwono-Niebiescy są w bardzo dobrej formie, bo w tym sezonie na osiem meczów wygrał siedem razy i tylko raz poniósł klęskę. Mowa o niedawnym wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze zakończonym porażką 0:1. Drużyna z Częstochowy straciła dotychczas tylko trzy gole i aż sześć razy zanotowała czyste konto. Jeśli Raków utrzyma taką stabilność i rzadko będą mu się zdarzały takie wpadki jak ta w Zabrzu, to być może uda mu się połączyć walkę o mistrzostwo Polski z grą w fazie grupowej Ligi Konferencji. To będzie jednak bardzo trudne zadanie z racji na rywala, z jakim Częstochowianie zmierzą się w ostatniej rundzie eliminacji.
Rywal w 4. rundzie: Slavia Praga (Czechy)
Kolejność meczów: pierwszy mecz u siebie, rewanż na wyjeździe
Slavia to bardzo silny zespół, bo będący wicemistrzem Czech, który tytuł mistrzowski zdobył m.in. w sezonach 2019/20 i 2020/21. Jako że przy Dudelange podałem łączną wartość rywala polskiego klubu, to tutaj też mogę ją przytoczyć w ramach porównania – stołeczny zespół ma wartość 56 mln euro, czyli jest o 22 mln wart więcej niż Raków Częstochowa. Slavia ma duże doświadczenie na arenie europejskiej, bo:
- W sezonie 2019/20 zagrała w Lidze Mistrzów
- W ostatnich pięciu latach trzy razy wystąpiła w Lidze Europy (17/18, 18/19 i 20/21) i dwukrotnie dochodziła do ćwierćfinału
- W poprzednim sezonie zagrała w Lidze Konferencji i doszła w niej do ćwierćfinału (swoją przygodę zakończyła na dwumeczu z Feyenoordem)
Małym pocieszeniem dla kibiców Rakowa będzie fakt, iż Slavia Praga w poprzednim roku zagrała w LK dlatego, bo przegrała dwumecz z Legią Warszawa (3:4). Podobno Slavia obniżyła loty w porównaniu do sezonów, w których z sukcesami występowała w Lidze Europy. Nie zmienia to jednak faktu, że drużynę z Częstochowy czeka bardzo trudne wyzwanie.