Wczorajszego wieczoru zakończyły się dwa kolejne rewanżowe starcia 1/8 Champions League. W poniższym tekście postaram się omówić wszystkie cztery mecze, które zadecydowały o awansie kolejno Bayernu Monachium, Liverpoolu, Manchesteru City i Realu Madryt.
Bayern Monachium – RB Salzburg (7:1)
Wynik pierwszego meczu: 1:1
Po pierwszym zremisowanym meczu między powyżej wypisanymi zespołami dochodziły do nas głosy (muszę się przyznać, że ja również tak myślałem), że Salzburg będzie w stanie pokonać na wyjeździe Bayern. Z perspektywy czasu widzimy, że nie były one zgodne z rzeczywistością.
Monachijczycy na Allianz Arenie zaprezentowali się w świetny sposób, bo wygrali ze swoimi rywalami wynikiem 7:1. W ciągu 11 minut Robert Lewandowski zdobył hat-tricka, tym samym powiększając liczbę zdobytych w tym sezonie LM bramek do aż 12 trafień. W zasadzie już po bramkach Polaka było pewne, że Bayern awansuje dalej.
W późniejszym czasie dublet zdobył Thomas Müller, a po jednym trafieniu zaliczyli skrzydłowi z Monachium – zarówno Sane, jak i Gnabry wpisali się na listę strzelców. Jedynego gola dla Salzburga zdobył Maurits Kjaergaard, czyli 18-letni napastnik drużyny Red Bulla.
W omawianym meczu gospodarze pokazali swoją klasę poprzez narzucenie swojego stylu gry i zdominowanie rywala. Nie muszę chyba dodawać, że występ na Allianz Arenie w wykonaniu graczy Nagelsmanna był zdecydowanie lepszy niż pierwsze starcie między tymi zespołami.
Liverpool – Inter (0:1)
Wynik pierwszego meczu: 2:0 dla Liverpoolu
W drugim rozgrywanym we wtorek meczu wygrali goście. Piłkarze z Mediolanu zdobyli jednak tylko jedno trafienie, które nie pozwoliło im na przejście do kolejnej fazy turnieju.
Wtorkowa rywalizacja Liverpoolu z Interem była bardzo wyrównana i ciekawsza niż pierwsze starcie tych zespołów. Najlepsze okazje gospodarzy zmarnował Mohamed Salah, który w trzech ostatnich spotkaniach prezentuje się naprawdę słabo.
Po stronie gości kilka okazji nie wykorzystał Lautaro Martinez, lecz Argentyńczyk w 61 minucie pięknym strzałem pokonał Alissona. Po zdobyciu gola Inter wydawał się gotowy do wyrównania strat, lecz zaledwie dwie minuty od strzelenia bramki Mediolańczycy zachamowali. Wówczas Alexis Sanchez w głupi sposób sfaulował rywala, za co otrzymał czerwoną kartkę. Od czasu tego nieprzemyślanego zagrania piłkarze Simeone Inzaghiego nie wrócili już do najlepszego rytmu i do końca meczu rezultat 1:0 dla gości nie uległ zmianie.
Mimo że Inter pokazał się z dobrej strony, to wysiłek nerreazurrich nie wystarczył na przejście do ćwierćfinału Champions League. Oznacza to, że aktualny mistrz Włoch żegna się z LM już po 1/8 finału. Do kolejnej fazy turnieju przeszedł Liverpool, który choć nie zagrał idealnie na Anfield, to fantastycznie zaprezentował się w pierwszym meczu.
Manchester City – Sporting CP (0:0)
Wynik pierwszego meczu: 5:0 dla Man City
Choć wczorajszego wieczoru większość kibiców oglądało starcie Realu Madryt z PSG, to równolegle toczyło się inne spotkanie – Man City u siebie podejmował Sporting.
Omawianie tej rywalizacji trzeba rozpocząć od tego, że po pierwszym meczu raczej pewnym było, iż drużyna z Manchesteru awansuje do kolejnej fazy turnieju. Obywatele tak jak mogliśmy się tego spodziewać narzucili swój styl gry i zdecydowanie częściej mieli piłkę przy nogach niż ich rywale. Niestety obie drużyny nie stwarzały sobie dogodnych sytuacji, przez co nie padła w tym meczu ani jedna bramka. Wśród wszystkich zawodników najbardziej wyróżniłbym Raheema Sterlinga. Anglik zagrał fatalny mecz, bo miał w nim problemy z przedryblowaniem zdecydowanie gorszych jakościowo rywali oraz nie potrafił wykorzystać dwóch dość dogodnych okazji.
Rewanżowe starcie Man City ze Sportingiem nie było najbardziej emocjonujące, lecz co najważniejsze dla kibiców obywateli, gospodarze bez żadnych kłopotów awansowali do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. W niedalekiej przyszłości zobaczymy, czy piłkarze Guardioli zdołają zdobyć Champions League, co jeszcze nigdy nie udało się temu klubowi.
Real Madryt – PSG (3:1)
Wynik pierwszego meczu: 1:0 dla PSG
Na deser zostawiłem zdecydowanie najciekawszy mecz 1/8 finału Champions League. W jego trakcie doszło do prawdziwego rollercoastera emocji, o którym jak najszybciej będą chcieli zapomnieć kibice PSG.
Choć na samym początku tej rywalizacji gospodarze zaprezentowali się w bardzo pozytywny sposób, to już do końca pierwszej połowy Kylian Mbappé zdobył trzy bramki. Tylko jedna z nich została jednak uznana, ponieważ dwukrotnie Francuz znajdował się na pozycji spalonej. Gra całego zespołu paryżan w pierwszych 45 minutach mogła się podobać, bo wyglądali oni o niebo lepiej niż piłkarze Realu Madryt.
Druga odsłona meczu wyglądała zupełnie inaczej. To właśnie w jej trakcie Karim Benzema uratował swój zespół poprzez zdobycie hat tricka. Musimy zauważyć, że kapitan Realu doskonale wykorzystał trzy katastrofalne błędy paryskiej defensywy. Poza 34-letnim napastnikiem szczególnie dobrze wyglądali Luka Modrić i Eduardo Camavinga, którzy w pomocy klasą ustępowali jednak Marco Verattiemu. Włoch zagrał kolejny fantastyczny występ i szkoda, że ten piłkarz tak szybko musi się pożegnać z Champions League.
Piłkarze Realu Madryt zagrali bardzo wysokim pressingiem (czyli po prostu bardzo szybko dobiegali do rywali i ich atakowali), dzięki czemu królewscy znaleźli się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W ramach ciekawostki wspomnę, że Carlo Ancelotti pokonał wczoraj swój były klub, który trenował w latach 2012-2013.
Myślę, że jednym z najciekawszych aspektów meczu Realu z PSG będą jego skutki, które wypisałem poniżej.
1. Kylian Mbappé jest już raczej pewny, że opuści katarski projekt na rzecz królewskich. Myślę, że właśnie Francuz zaprezentował się najlepiej w tym dwumeczu.
2. Z pracą na pewno pożegna się aktualny szkoleniowiec PSG czyli Mauricio Pochettino. Argentyńczyk w stolicy Francji znajduje się od stycznia poprzedniego roku.
3. W najbliższych kilku dniach będziemy słyszeli ogromną krytykę wobec paryżan, która moim zdaniem jest dość uzasadniona. Trudno bowiem zrozumieć dlaczego zespół z Neymarem, Ramosem, Messim, Donnarumą i innymi gwiazdami odpada z Ligi Mistrzów już po 1/8 finału.