Zaskakująca Liga Narodów

Żadną zagadką nie jest, że Liga Narodów to dość zagadkowy turniej. Jej zasady nie są tak proste jak Mistrzostw Świata czy Europy, a z racji jej stosunkowo niskiej rangi, selekcjonerzy dokonują wielu roszad, co doprowadza natomiast do zaskakujących rezultatów.

Jak działa ten turniej?

Liga Narodów to międzynarodowe europejskie rozgrywki piłkarskie organizowane UEFA. Bierze w niej udział 55 reprezentacji narodowych, które zostały podzielone na cztery dywizje (A, B, C i D), a o ich przydziale w pierwszej edycji (2018/19) decydował współczynnik UEFA. Każda dywizja dzieli się na cztery grupy, w której znajdują się trzy lub cztery reprezentacje.

Drużyny rywalizujące w najsilniejszej dywizji A walczą o tytuł mistrza Ligi Narodów UEFA. Zwycięzcy każdej z czterech grup tej dywizji uzyskują kwalifikację do turnieju finałowego i po prostu awansują do półfinałów. Wygrani tych spotkań spotykają się w wielkim finale, a pozostałe dwie reprezentacje walczą o 3. miejsce.

W pozostałych trzech dywizjach (czyli B, C i D) zwycięzcy grup uzyskują awans do wyższej dywizji. Najgorsze zespoły każdej z grup w dywizjach A, B i C zostają zdegradowane do niższej dywizji.

Dla przykładu, jeśli Polska wygra swoją grupę, to awansuje do półfinału Ligi Narodów, natomiast jeśli podopieczni Michniewicza zajmą ostatnią pozycję swojej grupy, to spadną do dywizji B.

Jaki cel ma tak naprawdę ten turniej? Zamiast rozgrywać mecze towarzyskie selekcjonerzy mogą testować nowych piłkarzy i taktyki właśnie w Lidze Narodów. Ponadto, pod koniec każdej edycji reprezentacje otrzymują punkty do rankingu, który decyduje m.in. o tym, z którego koszyka jest się losowanym na Mistrzostwach Europy czy Mistrzostwach Świata.

Oznacza to, że gdyby Polska przegrywała absolutnie każdy mecz Ligi Narodów, to na Euro 2026 mogłaby być losowana z najgorszego koszyka i trafić na bardzo trudną grupę.


Muszę wyraźnie podkreślić, że poniżej zająłem się wyłącznie dywizją A, ponieważ to ona jest najsilniejsza i najciekawsza.

(Dla przykładu w dywizji B występują takie zespoły jak Izrael, w dywizji C. gra m.in. Luksemburg czy Wyspy Owcze, a w dywizji D. występuje np. San Marino)

1. Grupa – Dania, Chorwacja, Austria i Francja

1. Dania – 3 wygrane, 0 remisów, 1 porażka (9/12 pkt)
2. Chorwacja – 2 wygrane, 1 remis, 1 porażka (7/12 pkt)
3. Austria – 1 wygrane, 1 remis, 2 porażki (4/12 pkt)
4. Francja – 0 wygranych, 2 remisy, 2 porażki (2/12 pkt)

Reprezentacja Dani podobnie jak na ostatnich Mistrzostwach Europy (w których doszła aż do półfinału) znów może szokować swoją formą. Przegrała ona tylko z Chorwacją (0:1), ale pokonała Francję (2:1) i dwukrotnie wygrała z Austriakami. Imponować muszą dwa zachowane czyste konta przez Kaspera Schmeichela i resztę defensywy, bo jak na potyczki z tak trudnymi rywalami jest to spore osiągnięcie. Wydaje mi się, że każdego cieszy doskonała gra wracającego do pełni możliwości Christiana Eriksena, który nie dość, że w trzech spotkaniach wystąpił z opaską kapitańską, to jeszcze w każdym z nich wyglądał doskonale i zaliczył nawet asystę. Warto przyglądać się tej ekipie, bo niewykluczone, że będzie ona czarnym koniem zbliżającego się mundialu.

Triumfatorzy ostatnich Mistrzostw Świata natomiast prezentują się poniżej oczekiwań. Nie możemy ich jednak oceniać bez wcześniejszego wzięcia pod uwagę tego, że w aż trzech z czterech spotkaniach Didier Dechamp wystawił wielu niedoświadczonych graczy. Niech najlepszym przykładem będzie środek pola, w którym zamiast N’golo Kante czy Paula Pogby mogliśmy oglądać Matteo Guendouziego (6 meczów w kadrze) czy Boubacara Kamarę (3 mecze w kadrze, debiutował na tym zgrupowaniu). Nie możemy również omijać tematu zmęczenia zawodników sezonem, bo przykładowy Karim Benzema (który nie ominął trzech spotkań Ligi Narodów) rozegrał w tym sezonie aż 51 meczów, co jest absurdalnie wysokim wynikiem.
Kiedy jednak odrzucimy te tematy na bok, to zwrócimy uwagę na zaledwie trzy bramki zdobyte i aż dwie porażki zanotowane przez mistrzów świata i będziemy mogli złapać się za głowę. Zobaczymy, czy na wrześniowym zgrupowaniu Dechamp zdoła przywrócić optymalną formę wypoczętym po okresie wakacyjnym zawodnikom.


2. Grupa – Hiszpania, Portugalia, Czechy i Szwajcaria

1. Hiszpania – 2 wygrane, 2 remisy, 0 porażek (8/12 pkt)
2. Portugalia – 2 wygrane, 1 remis, 1 porażka (7/12 pkt)
3. Czechy – 1 wygrana, 1 remis, 2 porażki (4/12 pkt)
4. Szwajcaria – 1 wygrana, 0 remisów, 3 porażki (3/12 pkt)

Druga grupa jest najmniej zaskakująca – dość pewnie Hiszpanie i Portugalczycy zajęli najwyższe pozycje, natomiast Szwajcarzy z Czechami będą walczyli o trzecie miejsce.

Choć lider tej grupy zaliczył falstart, bo zremisował dwa pierwsze spotkania z Portugalią (1:1) i Czechami, to dzięki kolejnym dwóm wysokim wygranym zdołał zająć miejsce na samym szczycie. Piłkarze dowodzeni przez Luisa Enrique dzięki temu, że nie przegrali żadnego z tych spotkań, to kontynuują imponującą serię ośmiu meczów bez porażki. Spośród piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego wyróżniłbym Rodriego i Gaviego, którzy zgodnie z oczekiwaniami potrafili dominować pomocników rywali oraz Pablo Sarabie, ponieważ bycia niechcianym w PSG i wypożyczenia do Sportingu Lizbona zdobył on dwie bramki oraz zanotował asystę.

Portugalia natomiast mimo doskonałej kadry piłkarzy i dobrego wyniku z pierwszego meczu w Hiszpanią (1:1) nie zdołała zrównać się punktami z tym zespołem. Choć Ronaldo i spółka stracili najmniej bramek spośród wszystkich drużyn dywizji A, bo tylko dwie, to przegrali w ostatnim meczu ze Szwajcarią (0:1). Sam CR7 zdobył dwie bramki w pierwszym starciu ze Szwajcarami, ale tylko raz zagrał pełne 90 minut. Portugalczyk ma oczywiście prawo do zmęczenia, bo za nim trudny sezon w barwach Manchesteru United.


3. Grupa – Węgry, Niemcy, Włochy i Anglia

1. Węgry – 2 wygrane, 1 remis, 1 porażka (7/12 pkt)
2. Niemcy – 1 wygrana, 3 remisy, 0 porażek (6/12 pkt)
3. Włochy – 1 wygrana, 2 remisy, 1 porażka (5/12 pkt)
4. Anglia – 0 wygranych, 2 remisy, 2 porażki (2/12 pkt)

Bez najmniejszych wątpliwości największą pozytywną sensacją musimy określić dokonania Węgrów. Mimo tego, że debiutują oni w najlepszej dywizji Ligi Narodów, to dokonują niezwykłych rzeczy. Dwie wygrane nad Anglikami (4:0) i (1:0) oraz zatrzymanie Mistrzów Europy, czyli Włochów (1:1) to coś, o czym nasi wielopokoleniowi przyjaciele nie zapomną przez jeszcze długi czas. Drużyna, która jeszcze siedem miesięcy temu pokonała na Stadionie Narodowym Polskę (2:1), a na Euro w grupie z Francją, Portugalią i Niemcami przegrała tylko raz dobitnie pokazuje, że potrafi grać z najlepszymi.

Niemcy muszą być ogromnie niezadowoleni z tego, że znów zgubili punkty w potyczce z Węgrami. Zarówno rywalizacja z Włochami (5:2), jak i ta z Anglikami (1:1) świetnie pokazywały formę podopiecznych Hansiego Flicka. Teoretycznie tylko jedna wygrana na cztery mecze Ligi Narodów na to nie wskazuje, jednak nasi sąsiedzi są doskonale przygotowani do Mistrzostw Świata, na których mogą dojść nawet do półfinału.

Reprezentacja Włoch od zakończenia poprzedniej edycji Ligi Narodów, w której zajęła trzecie miejsce notuje spory zjazd formy. Dziewięć kolejnych meczów Manciniego i spółki to tylko dwie wygrane, cztery remisy i trzy porażki. Mistrzowie Europy zdołali w ostatnich spotkaniach Ligi Narodów wygrać tylko z Węgrami (2:1), a ulegli tylko Niemcom (2:5). Przy ocenie tej ekipy musimy wziąć pod uwagę to, że grali oni rezerwowym składem – Z zespołu, który wygrał ostatnie Euro występowali tylko Donnarruma, Spinazzola i Niccolo Barella. Trudno jednak aby kibice tej reprezentacji byli szczęśliwi, skoro ich ulubieńcy ani nie jadą na mundial ani nie zachwycają formą.

Anglicy szybko podnieśli się po przegranym finale Euro, bo nie przegrali dziewięciu kolejnych porażek, niemniej piłkarze Garetha Southate’a w ostatnim czasie wyglądają po prostu fatalnie. Podobnie do Walijczyków i Francuzów nie wygrali oni żadnego z czterech ostatnich meczów Ligi Narodów, co jest katastrofalnym wynikiem dla reprezentacji o takiej sile. Na wyspach trwają już dyskusje, czy nie warto byłoby zwolnić Southgate’a, lecz nikt o zdrowych zmysłach nie zakończy sześcioletniej współpracy z tym szkoleniowcem na pół roku przed mundialem.
Najlepiej byłoby, gdyby tak samo jak Francuzi, finaliści Euro powrócili do prognoz o występie ich zespołu w Katarze dopiero kiedy odpoczną wszyscy piłkarze i zakończy się wrześniowe zgrupowanie.

4. Grupa – Holandia, Belgia, Polska i Walia

1. Holandia – 3 wygrane, 1 remisów, 0 porażka (10/12 pkt)
2. Belgia – 2 wygrane, 1 remisów, 1 porażka (7/12 pkt)
3. Polska – 1 wygrane, 1 remisów, 2 porażka (4/12 pkt)
4. Walia – 0 wygrane, 1 remisów, 3 porażka (1/12 pkt)

Holendrzy mimo nieudanego spotkania z Polską (2:2) zdobyli najwięcej punktów i strzelili najwięcej bramek (było ich 11) ze wszystkich zespołów dywizji A.
Zdecydowanie powinniśmy pochwalić Louisa Van Gaala i jego graczy za te wyniki, ale zwróciłbym uwagę na stosunkowo łatwy terminarz tej ekipy – dwukrotnie mierzyła się ona z mało wymagającą Walią, co było sporym ułatwieniem. Nie zmienia to jednak faktu, że Holandia przytaczanymi przed chwilą statystykami oraz wysokim rozbiciem 4:1 Belgów muszą imponować kibicom piłkarskim z całego świata.

Belgom nie możemy zarzucić zbyt wiele, bo mimo dotkliwej klęski z Holandią i podobnie nieudanego remisu z Walią (1:1), zdołali oni dwukrotnie pokonać naszą reprezentację narodową, co pozwoliło im zająć drugą pozycję. Roberto Martineza muszą martwić kontuzje Kevina De Bruyne, Thibauta Courtoisa i Romelu Lukaku, bo są oni kluczowymi elementami układanki tego szkoleniowca.

Trudno jednoznacznie ocenić dokonania biało-czerwonych. Z jednej strony klęski z Belgami (1:6 i 0:1) pokazały nam, że potrafimy atakować zespoły z najwyższej półki, tak mimo wszystko są one ponad nami. Świetnie, że Czesław Michniewicz stawiał na Jakuba Kiwiora czy Szymona Żurkowskiego, bo pokazali oni, iż są gotowi na wyjazd do Kataru. Zdobycz czterech punktów jest całkiem dobrym wynikiem zważając na to, iż zarówno w meczu z Holandią (2:2) jak i drugiej potyczce z Belgią nasi reprezentanci byli naprawdę bliscy wygranej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *