Po rozgrywanej w ostatnich dniach fazie 1/8 finału zostało już tylko osiem drużyn walczących o wygranie mundialu. Wśród nich nie ma Polski, sensacyjnej Japonii czy Hiszpanii. W jaki sposób awansowały do ćwierćfinałów najlepsze kadry?
*W tym tekście nie zająłem się meczem Polski z Francją, ponieważ w najbliższym czasie na blogu pojawi się wpis odnośnie występu naszej kadry na całych MŚ
Anglia – Senegal
(3:0)
Rywalizacja Senegalu z Holandią (0:2) sprzed dwóch tygodni, mimo finalnego rezultatu pokazała, że zdobywcy Pucharu Afryki potrafią oprzeć się silnemu rywalowi i znacznie utrudnić mu grę. W starciu 1/8 finału zespół dowodzony przez Kalidou Koulibalyego zaprezentował się jednak o klasę niżej.
Fakt, podopieczni charakterystycznego, ubierającego się w dres i noszącego dredy selekcjonera Aliou Cisse świetnie zaczęli to spotkanie i w okolicach 20. minuty byli bliscy objęcia prowadzenia.
Zdecydowanie konkretniejsi byli jednak Anglicy, którzy w końcówce pierwszej połowy zdobyli pierwszego gola meczu za sprawą Jordana Hendersona i Jude Bellinghama, który podał legendzie Liverpoolu.
Otwarcie wyniku napędziło Synów Albionu, ponieważ po niespełna dwóch minutach mogło być 2:0, gdyby Harry Kane lepiej uderzył w futbolówkę. Kapitan finalistów Euro wykorzystał jednak kolejną akcję, w której dograł mu Phil Foden. W tym kontrataku brali udział nie tylko ci piłkarze, ale również Jude Bellingham. Trafienie Harrego Kane’a było jego pierwszym na tym mundialu, ale zarazem 51. w koszulce narodowej.
Po przerwie piłkarze Garetha Southgate’a również świetnie się prezentowali, czego dowodem niech będzie gol Bukayo Saki z 58. minuty. Kluczową postacią w tej akcji był Phil Foden, który przejął piłkę, przedryblował rywala i jeszcze znakomicie podał koledze z kadry, zaliczając tym samym drugą asystę tego starcia.
W ostatnich dwóch kwadransach na boisku zameldowali się Grealish, Mount, Dier, K. Phillips czy Rashford, a ten ostatni był nawet blisko podwyższenia na 4:0. Te zmiany pokazują, że Gareth Southgate ma niezwykle szeroką kadrę piłkarzy, co może mu pomóc w walce o medal. Jak na razie wydaje mi się, że Anglicy są gotowi do rywalizacji z Francją, w której nie będą jednak niekwestionowanym faworytem z racji na klasę trójkolorowych.
Brazylia – Korea Południowa
(4:1)
Pomimo ostatniej wygranej Korei nad Portugalią 2:1 raczej pewnym było, że w potyczce tej ekipy z Brazylijczykami, to Canarinhos będą górą. Tak też było, ale mecz nie był całkowicie jednostronny.
Tak naprawdę wygranego tej rywalizacji mogliśmy poznać już po 11 minutach gry, bo od tego momentu Brazylijczycy prowadzili 2:0. Najpierw po podaniu Neymara Vinicius otworzył wynik meczu, a później sam wracający po kontuzji Neymar wpisał się na listę strzelców.
Po znakomitym pierwszym kwadransie Son i spółka również zaczęli dochodzić do głosu. Azjatycki zespół grał wysokim pressingiem i oddawał strzały z dystansu, a jeden z nich leciał nawet w okolice okienka, jednak Allison zdołał go obronić. Korea bardzo ładnie wyprowadzała kontrataki, lecz nie na wiele się to zdało.
W równo 30. minucie Richarlison zabawił się z rywalami i po podaniu od kapitana Canarinhos, Thiago Silvy podwyższył na 3:0. Po niedługim czasie reprezentanci Kraju Kawy wyprowadzili bardzo dobry kontratak, który Vinicius zakończył dośrodkowaniem do Lucasa Paquety, a ten wolejem podwyższył na 4:0. Musimy zaznaczyć, że po każdym z goli Brazylijczycy wspólnie ustawiali się w kółko i razem cieszyli się z trafień, co wskazuje na znakomitą atmosferę panującą w tej drużynie.
Druga odsłona meczu była lepsza dla Koreańczyków, którzy już dwie minuty od jej rozpoczęcia byli bliscy euforii. Wówczas ich najlepszy zawodnik, Heung Min Son był bliski pokonania Allisona. Choć ani ta, ani kilka kolejnych akcji tej ekipy nie skończyło się golem, to w 76 minucie udało im się zdobyć gola honorowego. Wówczas środkowy pomocnik bardzo silnym i zarazem precyzyjnym strzałem wpisał się na listę strzelców. Dobre okazje mieli również Canarinhos, a szczególnie Richarlison, jednak nie udało im się więcej razy pokonać defensywy rywali.
Brazylia pewnie i w dodatku w bardzo ładnym wizualnie stylu awansowała do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Chorwacją. Podopieczni selekcjonera Tite będą niekwestionowanym faworytem tego pojedynku i wydaje mi się, że to nie będzie ich ostatni mecz na tych Mistrzostwach Świata.
Maroko – Hiszpania
(0:0, 3:0)
Starcie Maroko z Hiszpanią wydawało się najlepszym spotkaniem ze wszystkich meczów w ramach 1/8 finału. Mimo pozytywnej otoczki tego pojedynku, przez 120 jego minut nie padła żadna bramka, a o odpadnięciu półfinalistów ostatniego Euro zadecydował konkurs jedenastek.
Marokańczycy wyglądali w tym starciu na niezwykle odważnych i pewnych siebie. Szczególnie kibicom mógł się podobać grający świetny mecz Sofiane Boufal (zawodnik francuskiego Angers), który z łatwością radził sobie z grającym na prawej obronie Marcosem Llorente. Mi najbardziej zaimponował Sofyan Amrabat (Fiorentina), bo swoim rozgrywaniem i grą w obronie sprawia, że możemy zazdrościć takiego piłkarza grającego na pozycji Krychowiaka. Reprezentanci Maroko znakomicie radzili sobie w defensywie i zatrzymywaniu ataków Hiszpanii, ale dobrze wychodziły im również kontrataki. Wydaje się, że na przestrzeni całego meczu lepsze sytuacje strzeleckie miał właśnie ten zespół. Trzy stuprocentowe okazje zmarnował rezerwowy Walid Chedira, który w końcówce był hamulcowym swojej ekipy.
O Hiszpanii możemy mówić wiele gorzkich słów zarówno dotyczących 120 minut gry jak i konkursu jedenastek, do których przejdę później. Jak zawsze La Furia Roja częściej utrzymywała się przy piłce, ale zbyt często nie wykorzystywała jej do tworzenia akcji bramkowych. W pierwszej połowie po prostopadłym podaniu Jordiego Alby do Marco Asensio ten drugi nie dał rady pokonać rewelacyjnego Bono i równocześnie zmarnował najlepszą sytuację całej swojej kadry. Nie ma sensu pastwić się nad Hiszpanami, niemniej musimy uznać, że całkowicie zawiedli oni w tym meczu. Po rozbiciu 7:0 Kostaryki w pierwszym meczu nikt nie spodziewał się, że sympatyczny Louis Enrique wróci ze swoimi piłkarzami na Półwysep Iberyjski już po 1/8 finału.
Zadecydował o tym konkurs jedenastek, który był wyjątkowo jednostronny. Hiszpanie nie wykorzystali żadnej z nich, bo Sarabia trafił w słupek, a uderzenia Solera i Busquetsa obronił uśmiechnięty (grający na codzień w Sevilli) Bono. Wprawdzie Marokańczykom nie wyszedł jeden karny, ale trzy pozostałe zdołały już pokonać Unaia Simona, dlatego konkurs jedenastek skończył się wynikiem 3:0. Awans do ćwierćfinału zapewnił swojej ojczyźnie Achraf Hakimi, który ostatniego karnego zdobył panenką (podcinką).
Wydaje się, że z pośród wszystkich spotkań 1/8 finału, właśnie to będzie zapamiętane na najdłużej. Z turniejem odpadli bowiem jedni z faworytów do finalnego triumfu, natomiast do ćwierćfinału pierwszy raz od 12 lat awansowała afrykańska drużyna (wówczas była to Ghana).
Portugalia – Szwajcaria
(6:1)
Potyczka wyżej wypisanych drużyn zapowiadała się na najbardziej wyrównaną ze wszystkich starć 1/8 finału. Mimo tych przewidywań, Portugalia rozbiła swoich rywali i w znakomitym stylu zameldowała się w ćwierćfinale.
Ronaldo (który mecz zaczął na ławce) i spółka świetnie zaczęli to spotkanie, bo pierwszą dogodną okazję zamienili na gola. Silnym strzałem pod poprzeczkę zdobył go 21-letni Goncalo Ramos, który grał kosztem CR7. Dodajmy, że asystował mu świetnie grający Joao Felix.
Choć drużyna z Półwyspu Iberyjskiego nie dominowała kompletnie rywali, to po 33. minutach tablica wyników wskazywała już rezultat 2:0 dla faworytów tego pojedynku. Przed przerwą strzałem głową rezultat podwyższył 39-letni były stoper Realu Madryt, Pepe.
W drugiej odsłonie spotkania Portugalczycy również naciskali, lecz na samym jej początku używali głównie strzałów z dystansu. Ta taktyka nie sprawdzała się najlepiej, dlatego zaprzestano jej praktyk. W 51. minucie na 3:0 podwyższył Goncalo Ramos, który otrzymał znakomite podanie od Diogo Dalota. Po kolejnych 4 minutach piłkarze Fernando Santosa zdobyli kolejnego gola, tym razem za sprawą uderzenia Raphaela Guereiro. Szczególnie przy okazji tej bramki można było dostrzec, z jaką łatwością Portugalia tworzy sobie dogodne sytuacje nie tylko grając pozycyjnie, ale również kontratakiem.
Początek drugiej połowy był o tyle ciekawy, że w jej pierwszym kwadransie padły aż trzy gole. Ostatni z nich padł łupem Szwajcara Manuela Akanjiego, co było skutkiem niekrycia tego zawodnika przy rzucie rożnym.
Goncalo Ramos w 67. minucie skompletował hat tricka, kiedy przelobował słabo grającego bramkarza Szwajcarii, Yanna Sommera. W samej końcówce meczu efektownym strzałem zdołał go również pokonać wprowadzony z ławki rezerwowych Rafael Leao. Dodajmy, że to drugie trafienie tego 23-latka na mundialu, mimo że nie gra on w podstawowym skladzie.
Poprawny występ zanotował natomiast Cristiano Ronaldo. Wprawdzie w ostatnim kwadransie nie miał najwięcej okazji strzeleckich, jednak jedną z nich zdołał wykorzystać, tylko że znajdował się on na pozycji spalonej. Mimo wszystko, Ronaldo zawodzi na tym turnieju, czego skutkiem jest wystawianie go na ławce rezerwowych. Gdyby tego było mało, jego znacznie młodszy konkurent do gry zdobył w tym meczu hat-tricka.
Portugalia w efektownym stylu awansuje do ćwierćfinału MŚ, w którym zmierzy się z Maroko. Wczorajszy pojedynek Afrykańczyków dobitnie pokazał, iż potrafią oni dobrze sobie poradzić z mianem underdoga, jednak to mistrzowie Europy z 2016 roku będą faworytami tego starcia. Po meczu ze Szwajcarią wydaje się bowiem, że poprzeczka Portugalii jest zawieszona wyżej, niż mogliśmy się tego spodziewać.
W telegraficznym skrócie
Jak w każdej rundzie mundialu, w 1/8 odbyły się również starcia, o których nie napisałem powyżej ani słowa. W pierwszym z nich Holandia po atrakcyjnym meczu pokonała USA (3:1), podobnie Argentyna wyeliminowała o wiele niżej notowaną Australię (2:1). Poza Koreą Południową, druga azjatycka drużyna również odpada z mundialu – Japonia po rzutach karnych przegrała bowiem z Chorwacją. Jak dobrze pamiętamy, na ostatnim mundialu Luka Modrić i spółka aż trzy razy grali w dogrywkach, dlatego losy ostatniej potyczki podopiecznych Zlatko Dalicia z reprezentacją Kraju Kwitnącej Wiśni nie powinny nas szczególnie dziwić.
Jak napisałem na wstępie, w tym tekście nie będę skupiał się na meczu Francji z Polską, bo zajmę się tym tematem w oddzielnym wpisie.
Poznaliśmy już osiem ostatnich drużyn, które powalczą o wygranie Mistrzostw Świata. W ramach ciekawostki wspomnę, że na ostatnich 3 mundialach w tej fazie turnieju grały:
2018 – cztery z drużyn grających obecnie w ćwierćfinale (Brazylia, Francja, Chorwacja i Anglia)
2014 – cztery z drużyn grających obecnie w ćwierćfinale (Brazylia, Francja, Holandia i Argentyna)
2010 – trzy z drużyn grających obecnie w ćwierćfinale (Holandia, Brazylia i Argentyna)
Widzimy zatem, że w ostatnich latach w czołówce najlepszych drużyn mundialu pojawiają się podobne, ale nie takie same zespoły.
Wyniki spotkań 1/8 finału mundialu w Katarze:
Holandia – USA (3:1)
Argentyna Australia (2:1)
Francja – Polska (3:1)
Anglia – Senegal (3:0)
Japonia – Chorwacja (1:1,1:3)
Brazylia – Korea Południowa (4:1)
Maroko – Hiszpania (0:0, 3:0)
Portugalia – Szwajcaria (6:1)
Najwięcej goli: Kylian Mbappe (Francja) – 5
Najwięcej asyst: Harry Kane (Anglia) – 3
Najwięcej czystych kont: Jordan Pickford (Anglia) – 3
Najwięcej strzelonych goli (reprezentacja): Anglia, Portugalia – 12
*Najmniej straconych goli (reprezentacja): Maroko, Chorwacja – 1
*spośród drużyn, które grały w 1/8 finału