Lodowaty prysznic – debiut Santosa z Czechami (1:3)

Debiutowi kadry biało-czerwonych pod wodzą Fernando Santosa daleko do idealnego, a nawet daleko do udanego. Rywalizacja z naszymi sąsiadami Czechami pokazała jak wiele pracy czeka nowego selekcjonera kadry, a jego akceptację tego faktu mogliśmy dostrzec przy gestach wymachiwania rękoma. Przyjrzyjmy się bliżej temu spotkaniu, aby móc z niego wynieść wnioski.

Aby pomóc w zoorientowaniu się o jakich piłkarzach mówię i jacy w ogóle zawodnicy biało-czerwonych pojawili się na boisku, poniżej zamieszczam grafikę dotyczącą składu reprezentacji Polski.

Skóraś i Frankowski zmienili się pozycjami. Świderski natomiast grał jako napastnik obok Lewandowskiego, dlatego Zieliński cofnął się na pozycję zajmowaną wcześniej przez Bielika.

Najgorszy początek w historii

Jeśli ktoś miał dużego pecha, to zbyt długo robiąc pop-corn, krojąc pizzę czy po prostu spóźniając się na mecz ledwie 2,5 minuty przegapił dwa pierwsze gole zdobyte przez Czechów. Może to i lepiej, bo rozpoczęcie tego spotkania było katastrofalne, być może najgorsze w całej historii naszej reprezentacji.

Przy pierwszej straconej bramce zawiódł Jan Bednarek, który fatalnie przegrał pojedynek główkowy z 10 centymetrów niższym rywalem, K. Krejcim. Pozostali defensorzy z Premier League, Jakub Kiwior i Matty Cash chyba nie chcieli by krytyka skupiła się wyłącznie na Bednarku, dlatego kompromitująco zawiedli przy drugiej bramce. Kiwior postanowił nie kryć rywala, bo w sumie nie było takiej potrzeby, a Cash zamiast skupić się na grze obronnej wolał pokazywać kolegom jakiego rywala należy zaatakować i samemu dał się z łatwością przedryblować. Musimy też wspomnieć, że ten drugi gol padł po stracie Karola Linettego.

Gdyby tego wszystkiego było mało, jeszcze przed 10. minutą Czesi byli bardzo bliscy podwyższenia na 3:0, a z powodu urazu boisko opuścił Matty Cash, za którego wszedł Robert Gumny.

Mieliśmy fatalne wejście w mecz, bo nawet pomijając stracenie dwóch goli w dwie minuty spotkania, biało-czerwoni mieli spore problemy z wychodzeniem spod czeskiego pressingu.

Podopieczni Fernando Santosa nie tworzyli sobie stuprocentowych okazji. Jedna z nich miała miejsce, gdy Lewandowski znakomicie wyszedł do piłki i przerzucił ją do środka, tam przypadkowo Szymański klatką podał do Frankowskiego, a zawodnik Lens uderzył mocno w środek bramki. Poza tą akcją, w 40. minucie Karol Linetty oddał naprawdę dobry strzał, tyle że było to uderzenie ze sporego dystansu i szansę na bramkę nie były zbyt duże.

W drugiej połowie spotkania nieco poprawiła się nasza gra. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, Zieliński brał na siebie sporą odpowiedzialność i rozwijał nasze akcje i Fernando Santos przeprowadził cztery zmiany. Jak jest to widoczne na grafice, na boisku zameldowali się Skóraś, Świderski, Zalewski i Szymański.

Wszystkie te fakty nie zmieniły jednego – Czesi w całym spotkaniu byli zdecydowanie bardziej skuteczni i konkretni, o czym po raz trzeci przekonaliśmy się w 64. minucie. Wówczas na 3:0 podwyższył Jan Kucha, co odbyło się po sporej luce w naszej obronie i błędach Bednarka, Kiwiora i Frankowskiego. Fakt jest jednak taki, że nasi sąsiedzi przed tą bramką tworzyli sobie groźne sytuacje z kontrataków, z którymi mieliśmy problemy nadążyć.

W kolejnych minutach mogliśmy odczuć świeżość spowodowaną wpuszczeniem na boisko Nicolę Zalewskiego i Michała Skórasia, którym zdarzyło się wygrać pojedynki jeden na jednego na skrzydle. Nie zagrali oni jednak perfekcyjnego meczu i swoim poziomem często upodabniali się do przeciętnych kolegów z zespołu. Piotr Zieliński regularnie szukał gry oraz napędzał akcję, szczególnie w ostatnich dwudziestu minutach pokazał, że był najlepszym zawodnikiem całego naszego zespołu. Poprawa gry biało-czerwonych zaskutkowała golem na 3:1 Damiana Szymańskiego po asyście Michała Skórasia. Defensywny pomocnik również zaliczył solidną zmianę i niewykluczone, że wystąpi w pierwszym składzie rywalizacji z Albanią.

W końcówce Polacy wyraźnie napierali na rywali, ale nie wpłynęło to na zmianę rezultatu. Ten nie pozostawia złudzeń – zagraliśmy zdecydowanie gorzej od rywala, który na papierze był od nas gorszy.

Nie zwalniajmy Santosa po debiucie

Czesi pewnie pokonali biało-czerwonych mimo tego że nie mieli na boisku gwiazd porównywalnych z Lewandowskim czy Zielińskim, a z powodu urazu nie zagrała ich największa gwiazda, Patrick Shick. Byli zdecydowanie lepszym, bardziej poukładanym zespołem, który cały mecz napierał na reprezentantów Polski agresywnym pressingiem. Nasi sąsiedzi nie mieli defensorów z Premier League ani bramkarza grającego w Juventusie, tylko bardzo wyrównany zespół z piłkarzami będącymi w dobrej formie.

Wielu naszych zawodników zagrało poniżej oczekiwań. Szczególnie cała defensywa, tzn. Karbownik, Bednarek, Kiwior, Gumny i Cash. Więcej mogliśmy oczekiwać również od Frankowskiego, Szymańskiego czy Linettego. Lewandowski też nie zagrał najlepiej, ale nie mam do niego pretensji, bo był słabo obsługiwany przez kolegów z drugiej linii.

Klęska Santosa w debiucie jest lodowatym prysznicem dla naszej reprezentacji, która po zmianie selekcjonera nie zmieniła swojej gry jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nie miałbym jednak pretensji do portugalskiego szkoleniowca za to że Kiwior i Bednarek mają problemy z kryciem rywala, za to że Cash nie wraca się do obrony po stracie kolegi czy za to że Gumnemu piłka odbija się od nóg. Nasz nowy selekcjoner nie pomógł szczególnie zmianami ani przygotowaniem do potyczki z Czechami, ale tylko w tym aspekcie nas zawiódł.

Od września 2018 roku szkoleniowcem Czech jest Jaroslaw Silhavy. My od tego czasu mieliśmy czterech różniących się od siebie selekcjonerów. Budowa drużyny wymaga czasu i choć wczorajszy wieczór był katastrofalny, to musimy zaufać Santosowi.

Za nami kompromitujący falstart, ale to dopiero pierwszy z ośmiu meczów eliminacji do Euro 2026. Miejmy nadzieję, że w poniedziałek nasza gra będzie o niebo lepsza i będziemy mogli z lepszymi nastrojami wypatrywać kolejnego zgrupowania reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *