W końcu przyszła pora na debiutanckie zgrupowanie Michała Probierza. O ile oddaliliśmy się od Euro, jak ocenić nowego selekcjonera za dwa pierwsze mecze i czy są jakiekolwiek pozytywne symptomy?
Nowe twarze
Bramkarze: Drągowski (kontuzja, zamiast niego Bułka), Skorupski, Szczęsny
Obrońcy: Bereszyński, Cash, Kędziora, Kiwior, Peda, Puchacz, Walukiewicz, Wieteska
Pomocnicy: Dziczek, Frankowski, Grosicki, Kamiński, Marchwiński, Piotrowski, Slisz, D. Szymański, S. Szymański, Wszołek, Zieliński
Napastnicy: Buksa, Milik, Świderski*
Pierwszy ruch Michała Probierza w roli selekcjonera dorosłej kadry jest godny pochwały. Doświadczony szkoleniowiec postawił na wielu młodych piłkarzy, którzy nie mieli okazji zadebiutować w kadrze lub nie odegrali w niej nawet drugoplanowej roli (pogrubieni zawodnicy).
*Lewandowskiego nie ma na liście, bo leczy uraz
To dobra decyzja, bo ciągłe trwanie przy zawodnikach, którzy znakomicie odnaleźli się na Euro 2016, ale od tego czasu zdążyli zgubić formę jest oczywistym błędem. Może nas zatem poniekąd cieszyć brak powołania dla Krychowiaka, Glika czy Linettego (nieco inny przypadek, być może zasłuży na powołanie znakomitą grą w klubie).
Szczególnie warte uwagi jest postawienie na Patryka Pedę (21-letniego stopera z włoskiego Spal) mimo gry na 3. poziomie rozgrywkowym, jego imiennika – Dziczka z Piasta Gliwice czy Jakuba Piotrowskiego reprezentującego na co dzień barwy Łudogorca Razgrad.
Zdziwiło mnie powołanie Łukasza Skorupskiego, który, jak wynika z relacji Lewandowskiego i Szczęsnego, kłamał w wywiadzie dla wp mówiąc, że piłkarze rzucili się na premie od głowy naszego rządu. Możliwe jednak, że obecność bramkarza Bolognii wcale nie zepsuła atmosfery wewnątrz drużyny i nie ma sensu uważać go za zbędnego.
Debiut z Wyspami Owczymi (2:0)
Na dobry początek białoczerwoni dowodzeni przez Michała Probierza zdołali ograć Wyspy Owcze. Tak, wiem, to mało spektakularny wynik w stosunku do jakości rywala, ale możemy coś wyciągnąć z tego meczu.
Na pierwszy rzut oka widać, że nowy selekcjoner nie boi się stawiać na młodych – mógłby ich powoływać i trzymać na ławce, więc dobrze że wykorzystuje pojedynki z łatwymi rywalami jako okazje do przetestowania nowych rozwiązań. Bardzo dobrze poradził sobie młody Patryk Peda, nieco gorzej Slisz i Marchwiński i średnio Piotrowski czy Dziczek.
Znakomicie rozpoczęliśmy obie połowy starcia, bo w 3. minucie Szymański świetnym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie, a po kilkunastu sekundach drugiej części meczu Milika sfaulowano tuż przy polu karnym rywala. Drugiego gola po świetnej wrzutce Frankowskiego zdobył głową Adam Buksa.
Poza tymi wydarzeniami kontrolowaliśmy mecz (co nie powinno zaskakiwać przy starciu z Wyspami Owczymi) poza dwoma nerwowymi rzutami rożnymi rywali z okolic 27. minuty spotkania. W tym spotkaniu było widać, że jesteśmy dróżyną z innej półki, co nie było wcale tak oczywiste przy ostatnim pojedynku z tą ekipą za Fernando Santosa.
Na plus wyróżniłbym Zielińskiego za branie na siebie odpowiedzialności i posyłanie znakomitych podań, bardzo aktywnego Frankowskiego, Patryka Pedę za pewność w tyłach oraz Buksę za skuteczność.
Niezadowoleni z siebie mają prawo być natomiast Dziczek, Matty Cash czy Arkadiusz Milik, którego możemy chyba nazwać najgorszym piłkarzem zgrupowania.
Wynik i styl, w jakim go osiągnęliśmy mogły napawać nas delikatnym optymizmem. Jakby tego było mało, Albańczycy ograli Czechów, dlatego wszystko zależało od nas – w razie dwóch zwycięstw awans na przyszłoroczne Euro byłby pewny. Tak się jednak nie stało.
Potyczka z Mołdawią (1:1)
Rywalizacja z reprezentacją Mołdawii miała sporo elementów wspólnych z meczem z Wyspami Owczymi, ale z pewnością znajdziemy parę różnic między oboma spotkaniami – między innymi ich początek.
Pierwszą połowę najlepiej określić żenującą, bo jak to możliwe, że 159. reprezentacja świata w niektórych fragmentach nas dominuje i raz po raz tworzy sobie akcje strzeleckie? Początkowe 45 minut spotkania w defensywie i podejściu mentalnym zawodników było katastrofalne. Tak naprawdę możemy się cieszyć, że w tym okresie Mołdawianie zdobyli tylko jednego gola, bo z naszą skutecznością nie możliwe byłoby wyrównanie rezultatu.
Delikatnym pocieszeniem przed gwizdkiem zwiastującym przerwę pomiędzy połowami były ofensywne akcje białoczerwonych – katastrofalne pudła Milika i Wszołka, których znakomicie obsłużyli podaniami Frankowski i Świderski. Wspomniany napastnik Charlotte był tego wieczoru w dobrej dyspozycji, bo w czasie doliczonym pierwszej połówki po wspaniałym zwodzie prawie doprowadził do wyrównania.
Zgodnie z powiedzeniem: „co się odwlecze, to nie uciecze”, w 52. minucie Świder rewelacyjnie obrócił się z piłką w 16-stce rywala i zdobył gola na 1:1. Do końca meczu nasi rodacy ostrzeliwali bramkę Mołdawii (szczególnie po bardzo dobrym wejściu Grosickiego), ale Kamiński i Buksa nie byli w stanie strzelić bramki na wagę zwycięstwa. Podopiecznym Michała Probierza zabrakło zdecydowania i skuteczności, a bardziej szczegółowo uderzenia z dystansu (np. przez Piotra Zielińskiego).
Za to spotkanie pochwaliłbym Świderskiego, Zielińskiego, Frankowskiego, Grosickiego i Slisza. Zdecydowanie na minus musimy wyróżnić Milika, Tomasza Kędziorę oraz Patryka Dziczka.
Naprawdę szkoda tego spotkania. Druga połowa zostawiła kibiców ze sporym niedosytem, zabrakło w niej umiejętności finalizacji akcji i czuć było brak Lewandowskiego. Jednocześnie nie możemy zapominać karygodnego początku tej rywalizacji. W meczach z takimi rywalami nie ma miejsca na oddanie inicjatywy, trzeba od początku go zdominować, pokazać charakter. Tych dwóch elementów zabrakło, co komplikuje sprawę awansu na Mistrzostwa Europy.
Nie jedziemy do Niemiec?
Jeśli chodzi o awans bezpośredni, to sytuacja jest trudna. Polska musiałaby wygrać z Czechami, a następnie liczyć na ich remis lub porażkę z Mołdawią. W takiej sytuacji dodatkowo Mołdawia przegrywa z Albanią i wygrywa z Czechami lub Mołdawia nie wygrywa z Albanią i remisuje z Czechami i jesteśmy pewni awansu.
Jak zapewne widzicie, są to raczej matematyczne szanse, dlatego skupmy się na drodze, która jest prawie w całości zależna od nas.
Otóż dzięki utrzymaniu się w najwyższej dywizji Ligi Narodów Polska najprawdopodobniej wystąpi w barażach Mistrzostw Europy. Dlaczego?
Otóż do barażów dostaną się cztery drużyny z najsilniejszej dywizji (lub jeśli ich zabraknie, to z tych niższych) LN, które nie zdołały awansować bezpośrednio. W przypadku awansu zwolnią się miejsca dla kolejnych drużyn. W kolejce do baraży są: Hiszpanie (pewni awansu), Chorwaci, Holendrzy, Włosi, Duńczycy, Portugalczycy (pewni awansu), Belgowie (pewni awansu), Węgrzy, Szwajcarzy i dopiero Polacy.
Możemy się czuć dość pewni udziału w barażach, bo duża część reprezentacji wymienionych przed nami są bliskie bezpośredniego awansu. Gdyby w tym momencie skończyły się eliminacje, to nasi rodacy walczyliby o grę na Euro z Estonią, a później Holandią lub Chorwacją.
Sama gra w barażach oczywiście nie będzie oznaczać od razu awansu, będzie to ogromne wyzwanie. Bardzo możliwe, że wcale nie pojedziemy na ten turniej, co będzie ogromnym rozczarowaniem.
Tymi eliminacjami nie zasłużyliśmy na awans, ale w ja w tej chwili nie chcę pracować na zaufanie kibiców tylko na to, żeby pojechać na moje ostatnie mistrzostwa.
~Wojciech Szczęsny
Wina Probierza
Pierwsze zgrupowanie kadry pod wodzą Michała Probierza w skali szkolnej oceniłbym na trójkę. Powołania były uzasadnione i odważne, styl gry dość budujący, ale początek meczu z Mołdawią i jego wynik przypomniał tragiczny okres drużyny Fernando Santosa.
Regularnie wychodzi na jaw, że zespołowi brakuje charakteru i choć nowy selekcjoner próbuje to poprawić (między innymi przemowami w szatni), to nie jest to od niego w pełni zależne.
Ostatnie czego nam teraz potrzeba to kręcenie nosem na Probierza i zastanawianie się nad wymienieniem go na Magierę, Papszuna czy innego szkoleniowca. Jak już ostatnio wspomnieliśmy, były trener Cracovii czy Jagielloni przejął kadrę w bardzo trudnym momencie, dlatego musi sporo posprzątać i ponaprawiać po Fernando Santosu.
Nie widzę w Probierzu takiego wynikowca jak w Michniewiczu (był w analogicznej sytuacji), ale możliwe, że swoją wizją i stawianiem na młodych zbuduje ciekawy, warty zaufania projekt (być może kosztem awansu). Miejmy nadzieję, że nasi reprezentanci wystąpią na Euro i nie przyniosą nam wstydu.