Pozorna stabilność Rakowa Częstochowa

Raków Częstochowa w ostatnich latach święcił wiele sukcesów, jednak jeśli dokładnie przyjrzymy się temu klubowi, to zobaczymy jak mało potrzeba do jego upadku.

Znakomity menedżer, a nie trener

Jak wszyscy dobrze wiemy, na początku tego lata szkoleniowcem Rakowa Częstochowa został Marek Papszun. 50-latek wrócił na ławkę trenerską tego zespołu po rocznej przerwie, którą tłumaczył odpoczynkiem, ale i znalezieniem odpowiedniego miejsca pracy za granicą naszego kraju. Jako że się nie udało zrealizować tego drugiego zadania, rygorystyczny menedżer wrócił do swojego ukochanego klubu.

Klubu, w którym spędził aż siedem lat, co w naszych polskich warunkach jest wiecznością – Legia i Lech miały w tym czasie po 10 różnych trenerów. W kwietniu 2023 roku szkoleniowiec odszedł z własnej inicjatywy. Czym Papszun zasłużył sobie na tak długi staż w Częstochowie?

Przede wszystkim wynikami – zaczynał od poziomu II ligi, a 3 lata później jego drużyna występowała już na poziomie Ekstraklasy. 50-latek w Częstochowie poza awansami, sięgnął również po kilka trofeów – dwa puchary Polski, dwa superpuchary krajowe i ligowe mistrzostwo w tak krótkim czasie to na naszym podwórku rewelacyjne osiągnięcia.

Nie ulega wątpliwościom, że Marek Papszun to skuteczny i znakomity w swoim fachu trener. Dla wszystkich pracujących w klubie lub choćby będących w jego otoczeniu wiadomym jednak jest, że byłego nauczyciela WF-u trudno ograniczać tylko do roli szkoleniowca, bo w praktyce jest raczej menedżerem. Na czym polega różnica?

Otóż menedżer ma większe kompetencje od trenera, choćby decyduje o transferach (rola dyrektora sportowego). Ktoś może w tym miejscu spytać: przy takich sukcesach, jakie to ma znaczenie? Otóż taką osobę trudniej zastąpić w razie ewentualnego odejścia i właśnie z tym problemem równo rok temu zmierzył się Raków.

Mission impossible

W Częstochowie na następców Marka Papszuna wybrano Dawida Szwargę (trenera zespołu) oraz Samuela Cardenasa (dyrektora sportowego). W tym nowym systemie zespół, a szerzej klub z ulicy Limanowskiego nie mógł się do końca odnaleźć.

Drużyna prowadzona przez niedoświadczonego Szwargę wpadła w dołek po odpadnięciu z Ligi Europy. Choć do końca sezonu walczyła o miejsca 1-3 umożliwiające walkę o puchary w kolejnym roku, wyścig zakończyła na dopiero siódmej pozycji. Strata do 3. miejsca wyniosła siedem punktów.

Dyrektor sportowy natomiast o ile trafił ze ściągnięciem Ante Crnaca (kilka tygodni temu sprzedano go za 11 mln €) czy Dawida Drachala, tak były to raczej wyjątki. Do Częstochowy sprowadził bowiem wielu piłkarzy, którzy jakościowo nie nadawali się do tak mocnego zespołu. Mam na myśli choćby 38-letniego Dusana Kuciaka, rezerwowego Cracovii Jakuba Myszora czy kiepskiego Srdjana Plavsicia.

Po nieudanych próbach zmian wrócono do starego systemu. Marek Papszun wrócił do klubu, w którym ma wyjątkową władzę (sam na nią zresztą zapracował), a jego następców czekał oczywisty los. O ile Cardenas zgodnie z oczekiwaniami pożegnał się z klubem, tak Dawid Szwarga znów został asystentem szkoleniowca Rakowa.

Trudno się dziwić, że w obliczu pewnej porażki obu stron, wrócono do znakomicie funkcjonującej w poprzednich latach współpracy Marka Papszuna i Rakowa Częstochowa. Powstaje jednak zasadnicze pytanie: co będzie za kilka lat, gdy jednej ze stron przestanie pasować ten system? Możemy się już teraz domyślać, że najpewniej będzie nią sam menedżer, który wprost mówił, że chciałby pracować za granicą.

Miałem dwie oferty, które odrzuciłem. W jednej chodziło o kierunek, w drugiej o możliwości drużyny. Nie chcę wchodzić w projekt, do którego nie jestem w pełni przekonany. Na dzisiaj uznałem, że chcę poczekać. Może pojawi się coś lepszego, a może będzie trzeba wrócić do poziomu tych ofert, które już się pojawiły. Zobaczymy.

~ Marek Papszun (w lipcu 2023)

Prawdziwa władza

W każdym zdrowo funkcjonującym klubie niezbędna jest współpraca prezesa klubu z działem sportowym (czyli dyrektorem sportowym + trenerem). W Rakowie wygląda to jednak nieco inaczej.

Absolutnie fundamentalną postacią w kontekście tego klubu jest jej właściciel, Michał Świerczewski. Założyciel sieci sklepów x-kom stworzył całe struktury klubu z ulicy Limanowskiego, zainwestował w niego dziesiątki milionów złotych oraz odnalazł Marka Papszuna, razem z którym osiągnął wielki sukces sportowy.

Naturalnie w klubie są jeszcze inne ważne postaci, choćby Wojciech Cygan (przewodniczący rady nadzorczej, wiceprezes PZPN) czy Piotr Obidziński (prezes). Jak jednak wspomniałem, najważniejszy w Rakowie jest Michał Świerczewski, a za sportową część odpowiada głównie Marek Papszun, przyjaciel właściciela klubu. W ich relacji oczywiście nie ma nic złego, trudno by organizacja dobrze funkcjonowała, gdyby jej członkowie się nienawidzili.

Owocna współpraca to mimo wszystko zbyt mało, by stworzyć w Częstochowie stabilny klub. To zadanie jest bowiem zdecydowanie bardziej wymagające.

Zaniedbana działka

Po 5 latach od awansu do Ekstraklasy infrastruktura w Częstochowie wciąż nie wygląda na szeroko rozwiniętą. Stadion Rakowa mieszczący ledwie 5,5 tyś ludzi delikatnie mówiąc, nie powala. Jest na tyle mały, że rok temu mecz eliminacji do LM Medaliki musiały rozgrywać na obiekcie Zagłębia Sosnowiec z powodu regulaminu tych rozgrywek.

Rok temu politycy obiecywali przekazanie klubowi 40 mln złotych na inwestycję w stadion, ale po wyborach trudno wierzyć w realizacje tych obietnic. W niedawnym wywiadzie wspomniany wcześniej Wojciech Cygan między słowami wspomniał, że współpraca z miastem Częstochowa w tym zakresie nie należy do najłatwiejszych i rozbudowa stadionu może jeszcze bardzo długo potrwać.

O ile kwestia rozbudowy stadionu jest niesamowicie istotna, tak nie rozwiąże wszystkich głębszych problemów Rakowa.

[Marek Papszun – przyp.red.] Zmierzy się z tym samym wyzwaniem organizacyjnym; na przykład stara sala gimnastyczna raz staje się miejscem odpraw, innym razem siłownią, by następnie służyć piłkarzom jako jadalnia i miejsce do relaksu. Profesjonalna strefa fizjoterapii dopiero się dobudowuje, nowa część budynku wciąż pozostaje w stanie surowym. Idąc w kierunku położonego za stadionem boiska treningowego, Papszun będzie musiał się liczyć z problemami, z którymi borykał się także Szwarga. Na przykład z tym, że przez sporą część sezonu – jesienną, zimową i wczesnowiosenną – tylko połowa murawy nadawała się do treningów.

~ Michał Zachodny (dziennikarz, cytat pochodzi z książki „Jak (nie) grać w Europie”)

W Częstochowie brakuje boisk treningowych zarówno dla pierwszego zespołu, jak i akademii. O ile sportowo Raków może rywalizować z Legią czy Lechem, tak jednak nadgonienie tej dwójki w tych kwestiach może zająć wiele pracowitych i kosztownych lat. Z tego powodu warto zmniejszać dystans do konkurencji zamiast stać w miejscu, co jest równoznaczne z oddalaniem się od niej.

W Częstochowie nie brakuje inwestycji w pierwszą drużynę, z resztą słusznie. Na zupełnie innym poziomie jest jednak klubowa infrastruktura, warunki, w których piłkarze pracują.


Wpływy i wydatki transferowe Rakowa w ostatnich sezonach:
24/25 – 19,7 mln € wpływów i 2,7 mln € wydatków
23/24 – 1,1 mln € wpływów i 5,7 mln € wydatków
22/23 [sezon mistrzowski] – 0,7 mln € wpływów i 1,8 mln € wydatków
21/22 [Puchar, Superpuchar Polski] – 8,5 mln € wpływów i 3,1 mln € wydatków

Mimo palącej potrzeby próżno czekać na wiadomości dotyczące rozwijania klubowych ośrodków. Zdecydowanie łatwiej usłyszeć o kolejnym wzmocnieniu zespołu lub potencjalnej walce o LM, w której nawet nie będzie można grać na własnym stadionie.

Niezauważane zagrożenie

We wcześniej wspomnianej rozmowie z Wojciechem Cyganem padło pytanie na temat przyszłości Rakowa Częstochowa w razie wycofania się z klubu Michała Świerczewskiego. Przewodniczący Rady Nadzorczej klubu wydał się tym pytaniem nieco zdziwiony i odpowiedział:

Zdajemy sobie sprawę w Częstochowie, że Raków Częstochowa na najbliższe lata jest nieodłącznie związany z Michałem Świerczewskim. Jeżeli Michał Świerczewski przerzuciłby się na samoloty (takie pytanie postawił dziennikarz – przyp.red.), to byłoby to z dużą szkodą dla klubu. Nie zakładam, że byłby w stanie się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

~ Michał Świerczewski

To oczywiste, że klub w wielkim stopniu zależy od swojego właściciela. W obliczu braku odpowiedniej infrastruktury, jest trochę jak zabawka. Kiedy tylko się ją odłoży, to zostanie zapomniana.

Michał Świerczewski niewątpliwie wykonał tytaniczną pracę dla Rakowa Częstochowa, jednak sytuacja, w której może się wycofać, a klub w praktyce upada, bo brak mu zaplecza, jest co najmniej niepokojąca.

Trudno zakładać, by w razie odejścia Świerczewskiego klub mógł zakupić inny inwestor, bo w naszym futbolu jest to bardzo rzadkie. Co jeszcze mniej prawdopodobne, by następca założyciela x-komu prowadził Raków w rozważny sposób, a najlepiej podobnie do poprzednika. Patrząc realistycznie: to niemożliwe.

W obecnej sytuacji los klubu jest całkowicie w rękach właściciela, a los drużyny należy do Marka Papszuna. To wielkie niebezpieczeństwo, zważając na to, że tego drugiego może niedługo zabraknąć.

Jeśli Raków długofalowo ma utrzymać swoją pozycje, to kategorycznie potrzebuje inwestycji w ten sektor oraz myślenia o swojej przyszłości. Jeśli w klubie zabraknie takiej optyki, to lepiej cieszmy się obecnymi sukcesami Częstochowian, bo z dnia na dzień mogą nagle minąć. Chyba że Świerczewski do końca swych dni pozostanie w klubie, czego na ten moment trzeba życzyć poprzednim Mistrzom Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *